Jestem niemiła wobec rodziców – czy powinnam iść do psychologa?

Jestem niemiła wobec rodziców – czy powinnam iść do psychologa?

 

Jeżeli pójście do psychologa jest pomysłem Twoich rodziców, to prawdopodobnie czują się bezradni wobec czegoś niedobrego w Waszej relacji. Zakładam, że faktycznie jesteś niemiła, i to konkretnie wobec nich. Wiesz o tym, ale nie potrafisz się powstrzymać – odpowiadasz złośliwie, gniewnie, bywasz sarkastyczna. Opcji jest niestety wiele. A zatem: iść czy nie iść – oto jest pytanie!

Bardzo cieszy mnie, że je sobie zadajesz. Nie zamierzam tutaj dokopywać się traum z dzieciństwa, które tak Cię zamknęły na empatię wobec Twoich… starych (nawet nie wiem, czy tak się nadal mówi – mówi się?). Jeśli wiesz, że jesteś okropna, to z całą pewnością czujesz, że nie chcesz taka być.

 

Pójście do psychologa może pomóc. Jeśli pójdziesz sama – dobrze byłoby przyjrzeć się motywom pyskowania. Do tego jednak trzeba przeanalizować fakty i trochę zobiektywizować wzajemne oczekiwania. Bywają sytuacje, gdy za bycie niemiłą uważane jest stawianie jakichkolwiek granic, czy budowanie pomału własnego życia (np. zaprzestanie biegania na posyłki przez młodą, ale już dorosłą córkę). Dla rodziców wyzwaniem bywa zobaczenie w swojej córce kobiety i przyznanie jej w głowie praw, o których jeszcze parę lat temu nikt by nie myślał. Z kolei czasem w rodzinie dzieje się naprawdę nieciekawie, np. przy uzależnieniach czy zaburzeniach osobowości, a samo stawianie oporu, odmowa powtórzenia stałych wariantów gry, jest traktowane jako wrogie. To sytuacje, gdy problem nie tkwi w tobie czy w „braku szacunku”.

Dobrze, żebyś „obejrzała” to wspólnie z osobą trzecią i dostała wsparcie, jeśli „miła” w tej sytuacji być nie możesz.

 

Inną opcją jest wybranie się do terapeuty rodzinnego, by poukładać trudne wątki. Pozytywny schemat: kulminacja napięcia, przełom i następnie konstruktywna rozmowa – z perspektywy psychologa to ogromna satysfakcja. Wszyscy zestresowani, każdy uważa, że to ona czy on powinien iść do psychologa, a nie ja…, spodziewają się osądzenia, czyja to wina… A tu nagle przychodzi zaskoczenie: to działa inaczej. Zaczynają widzieć się nawzajem, dostają przestrzeń, by być wysłuchanymi i się wypowiedzieć. I powód, dla którego siekiera wisiała w powietrzu, zaczyna znikać… Z wściekłości, żalu, napięcia – może to one przejawiają się w byciu okropną wobec rodziców – zostaje dostrzeżenie człowieka po drugiej stronie. Rodzi się empatia.

 

Psycholog to oczywiście niejedyna ścieżka. Być może potrzebna Ci pomoc duchowa, duszpasterska, sakramentalna? Zarówno w tej pierwszej sytuacji, gdy potrzebujesz wzmocnienia, by wyjść z chorego układu, jak i wtedy, gdy teoretycznie nic się nie zdarzyło, wiesz, że masz dobrych rodziców, ale problem trwa. Zdarza się takie wewnętrzne zapętlenie, z którego dobrze jest duchowo się wygrzebać, dostać zastrzyk nadziei wobec samej siebie i swojej słabości.

 

Wreszcie: być może możesz z tym problemem pójść… do rodziców. Powiedzenie im, że zdajesz sobie sprawę, co się dzieje, że jest Ci przykro z tego powodu, nie chcesz ich ranić, a mimo to się to zdarza – może być prawdziwym przełomem i oczyszczeniem dla obu stron. Nawet, jeśli jeszcze przez jakiś czas nie będzie idealnie – to sygnał, że naprawdę ich kochasz. Jeśli to wiedzą, są w stanie bardzo wiele zrozumieć i wytrzymać.

 

Powiązane artykuły

HTML Button Generator